Decyzja. Życiowa decyzja. Wybór. Całe nasze życie składa się z wyborów, podejmowania decyzji i brania za nie całkowitej odpowiedzialności. Nie zależnie od okresu, w którym jesteśmy (tzn. dzieci, młodzież, dorośli, starcy), nie zależnie od poglądów, sposobu życia, zdrowia bądź choroby. Czasami jest to najtrudniejsza decyzja, najcięższy czas bo czas próby. ALE TO JEST NASZA WOLNOŚĆ! Bez rozkazu, nakazu i zakazu. Chcesz bądź nie chcesz. Możesz, ale nie musisz. Ale pamiętaj za wszystko ponosisz odpowiedzialność.
Rodząc się każdy z nas otrzymał życie i wolny wybór, i po śmierci będziemy z tego życia rozliczeni i z wyborów jakich dokonujemy. Nie ważne czy jesteś biały czy czarny, Polak czy Amerykanin każdy z nas ma do pokonania najtrudniejszą i najcięższą drogę – Życie. Jednak Bóg chce nam ułatwić to, stawiając drogowskazy, policjantów kierujących ruchem, objazdy, mapy, tablice. Nie zawsze one są doskonale widoczne dla oczu, czasami są ukryte za wyrośniętymi drzewami, zarośniętymi krzakami, niżej bądź wyżej i nie zawsze są od razu jasne. On chce nas zmusić do pracy, do oddania się, całkowitego. My chcieliśmy wolność z głupoty. Nasi praprzodkowie Adam i Ewa przez skuszenie się na jabłko z zakazanego krzyża (przez namowę węża) postawili na naszej drodze fałszywe znaki, ludzi i drogowskazy, a jednocześnie zbudowali zjazdy z tej drogi. Jest dobro i zło. I za każdym razem musimy podejmować decyzje, nie zawsze mamy na tyle czasu, aby wszystko na spokojnie przemyśleć. Potrzebujemy szybkiej, gwałtownej reakcji – IMPULSU. Tak jak człowiek dotykający wrzątku oderwie ekspresowo rękę, tak my w ciężkich wypadkowych wyborach kierujmy się impulsem, wtedy kiedy my – nasze ręce, serce i umysł dotykają złego. Bóg jest w stanie nas tak napełnić Życiem, swoją Miłością, że narodzi w naszej duszy impulsy na zło, nauczy nas odróżniać dobro od zła na tyle dobrze, że będziemy mogli szybko reagować. Pozwólmy Bogu pokierować naszym samochodem życia. Ale, ale… nie tak szybko. Przecież ktoś by powiedział, że nikt za nic nic nie zrobi. I Bóg też czegoś oczekuje od nas.
W Ewangelii Świętego Mateusza mówi to wyraźnie „Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech zaprze się samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę przyniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swymi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”. (Mt 16,24-27)
„Jezus powiedział (…)”. Dał propozycje, ale pozostawił wybór. Chcesz pomogę, nie chcesz nie pomogę. „(...) do swoich uczniów.” Powiedział do każdego z osobna. Do mnie również. Nazwał mnie swoim uczniem czy to nie wspaniałe. Ja, grzesznik, Jego uczniem. „Jeśli kto chce (…)”. Chce. Czyli możesz nie musisz. Jeśli. To ja jeśli chce. Nie muszę. Chce. Bez nakazu bądź rozkazu. Wolność, a zarazem wybór i odpowiedzialność. „(…) pójść za mną,(…)”. Iść za osobą, którą jest bezinteresowna, chce naszej wolności, jednak oczekuje, pragnie, marzy. Dość typowo ludzkie reakcje, uczą. On nic nie chce. On pragnie. Ale to nasz wybór. Wolność. Wybór. Odpowiedzialność. „(…) niech zaprze się samego siebie, (…)”. Odpowiedzialność. Skutek. Dał nam wybór, a teraz oczekuje. Wybrałeś tą drogę, to zaprzyj się samego siebie, bo ja nie będę wstanie Ciebie prowadzić. Poddaj się Jego działaniu. Nie lękaj się. On wie co dla Ciebie najlepsze. Jeśli nie będziemy się wtrącać w Jego sposób prowadzenia naszego samochodu życia nie spowodujemy być może wypadku i nie spadniemy z naszej drogi. „(…) niech weźmie krzyż swój, (…)”. Każdy z nas dostał jakiś ciężar, jakieś cierpienie. Może być to choroba, problemy w rodzinie, w pracy, w szkole, nie akceptacja samego siebie, strach, lęk, uzależnienie. On nam oferuje pomoc. Weźmy ten bagaż i idźmy za nim. On pokieruje nami. On zna naszą drogę lepiej niż my bądź rówieśnicy. „(…) niech mnie naśladuje.”. On pragnie być naszym nauczycielem. Chciałby nas wyszkolić do perfekcji w miarę naszych ludzkich możliwości, byśmy pomogli mu kierować samochodami życiowymi innych osób, najczęściej naszych bliskich. „(…) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, (…)”. To nic innego jak konsekwencja naszego wyboru. Podejmując wyzwanie pójścia za nim, pozwoliliśmy mu prowadzić naszym samochodem życia, jeżeli wtrącimy się i będziemy chcieli pojechać gdzie indziej spadniemy w przepaść i stracimy życie. „(…) a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.”. Bóg obiecuje nam, że jeżeli mu zaufamy i nawet spadniemy w przepaść On i tak będzie z nami i nam pomoże. Oczekuje zaufania. „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” Cóż z tego, że człowiek zwiedzi wszystkie pobliskie rejony drogi swojej życiowej, jeżeli straci najpiękniejszy odcinek na tej drodze? Coś za coś. Albo cały świat albo odcinek najpiękniejszego czasu w naszym życiu. „Albo co człowiek da w zamian za swoją duszę?”. Ile warte jest moje życie? Ile bym za nie dał? Ile bym dał za moją duszę? Czy jest Ona piękna warta Miłości, czy szara i brudna, w której trzeba posprzątać? „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi (…)”. Przyjdzie ktoś kto do tej pory próbował kierować samochodem naszego życia. Próbował. Czy daliśmy mu tą szanse? Czy nie wchodziliśmy mu w paradę? Czy nie wyrywaliśmy kierownicy z Jego dłoni? „(…) i wtedy odda każdemu według jego postępowania”. Każdy otrzyma od Niego tyle, na ile zasłużył. Nie mniej nie więcej. Daje wybór. Ale zastanów się czy wolisz więcej prawdziwej Miłości, opieki, pomocy we wszystkim, prawdziwych przyjaciół, szczęścia. Czy wolisz żyć samotnie, bez nikogo zaufanego, bez powodów do prawdziwej radości. Wiele osób powiedziałoby, ale przez Boga mam o wiele łatwiej. Nie muszę chodzić do kościoła, modlić się, żyć skromnie. Mogę inaczej zagospodarować czas, mieć wielkie wille na całym świecie, znakomite ubrania. Ale czy będę miał chociaż jedną osobę, z którą byłbym naprawdę szczery, która by nie chciała nic w zamian. Czy byłbym szczęśliwy? Prawdziwie szczęśliwy, radosny? Czy być może nie widziałbym w każdym osoby, która poluje na moją gotówkę, na moje ubrania? Zastanów się Twój wybór.
Całe nasze życie jest wyborem. Mniejszym większym, ale cały czas wybieramy. Wiara i Bóg zabiera czas, energie, plany, ale dają Szczęście, Radość, Miłość, Przyjaźń, Opiekę, Troskę, Pomoc i wiele wiele innych rzeczy. Ale to nie tylko o wiarę chodzi. O każdy wybór. Miałem wybór albo pisać posta, albo rozmawiać z innymi osobami, albo siedzieć i nic nie robić. Wybrałem pisanie posta tracąc coś, ale zyskałem i wierzę, że zyskam więcej. Ale podejmując to wziąłem odpowiedzialność na siebie. I każdy nasz wybór taki jest. Każda sekunda naszego życia to wybór.
Ja, dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, wiem jaką drogą chce iść, i że chce, pragnę i ufam, że Bóg poprowadzi mnie ścieżką mojego życia. On mi ją wyznaczył i On ją zna. Więc po co mam mieszać. Niech prowadzi, a ja w tym czasie się wiele nauczę. Nie zawsze On będzie trzymał kierownice, nie raz da mi ją pokierować. Mówiąc mi co mam robić, jednak to mój wybór czy Go posłucham czy nie. I że poniosę odpowiedzialność za każdy mój wybór. Dobry i zły. Nic nie zginie. Nic nie umknie. „Trwajcie bo nie znacie dnia ani godziny”.