Jak pięknie brzmią te słowa. Tylko jak wiele osób z nas może to powiedzieć całym sobą z całą odpowiedzialnością. Przyjaciela mam. On jest. Na krańcu świata. On jest.
W najgorszych momentach mówimy, że chcielibyśmy mieć kogoś obok siebie. Aby po prostu był. A jednak „(…) cisza i pustka dookoła (…)”. Samotność. Tak często nam doskwiera, wadzi. A może to jest ta droga. Może do tego jesteśmy powołani.
Ale jednak nie. Bo Przyjaciela mam. Nie jestem samotny. Ale gdzie On jest? On jest. Często nie zauważony, porzucony gdzieś w kąt. Czy On nie czuje samotności? Czy On nas nie potrzebuje? On jest, ale nas nie ma. My błądzimy gdzieś obok, szukamy choć mamy tuż, tuż. Może nie dojrzeliśmy.
Przyjaźń to nie zabawa. To związek na całe życie. To wzajemna obecność, radość i smutek. Czy prosta? Na pozór. A w rzeczywistość? Trudna, bolesna, skomplikowana, wymagająca.
On jest.
On mimo wszystko jest. Kiedy już obok nikogo nie ma. Gdy wśród ludzi czujemy się samotni. On jest. On przychodzi nie zauważany. Mijamy Go miliony razy dziennie. Nie odezwiemy się. Błądzimy tylko gdzieś wkoło. W pośpiechu i zawirowaniu.
Czy kiedyś Go dostrzeżemy?
Po latach obwitych przychodzą lata chude. Obwitych w przyjaciół. „Było ich tylu, że nie zliczył chyba nikt.[…]”. Aż chciałoby się krzyknąć „Niech stanie wieża”. A jednak pewnego dnia wszystko się skończyło. Znikło jak bańka mydlana, pozostawiając niezniszczalny płyn na naszej skórze. Poszło w zapomniane. Pozostały tylko wspomnienia.
Nastała samotność.
Totalna pustka.
Czy aby na pewno?
Może jeszcze gdzieś tli się nadzieja. Może gdzieś nie przygasło całkowicie ognisko przy wschodzie słońca. Ktoś mógłby powiedzieć – jaka nadzieja, przecież wszystko już stracone. Może nie wszystko. Gdzieś nie daleko pozostał ktoś, kto cały czas na nas czeka, zaprasza, proponuje. Ale nie zauważalnie sami wymykamy się.
Czy to ze strachu?
Jego potęga i siła. Jego mądrość i wielkość. Jego Miłość i opiekuńczość. A my? Nasz marność i uległość. Nasza grzeszność i słabość. Czy warto? Czy naprawdę warto?
Pamiętaj! Wejdziesz. Poznasz. Rozkochasz się. Nie będziesz mógł odejść, zostawić. Będziesz chciał więcej, więcej i więcej. Pokochasz. Zatracisz. Utopisz się w wirze otchłani.
Nie będzie już drogi powrotu.
Pamiętaj! Nie będzie.
Zostaniesz z Nim na zawsze. Przeraża? A jednak piękne. Móc w dzień czy w nocy, każdego dnia powiedzieć – PRZYJACIELA MAM… Nie będziesz szczęśliwy? Nie będziesz w „niebie”?
co pociesza mnie…
On zawsze jest. Co to znaczy pociesza? Mnie? Prosta odpowiedź. On jest. Wystarczy jak milczy. Wystarczy jak jest obok. Wystarczy sama świadomość. Wystarczy sama chwila.
Napoić się Jego obecnością. To znaczy Jego pocieszenie. Napoić się Nim. Być z Nim w bliskiej relacji. Być Jego Przyjacielem.
On będzie obok, gdy tego będziemy potrzebować. On nie zostawi. On nie odejdzie. On będzie zawsze. On będzie przytulał nas gdy uronimy łzę. On będzie. On jest.
Ale czy Go dostrzeżemy?
Czy nie ominiemy Go idąc ulicą?
…Gdy o Jego ramię oprę się…
Jego ramię. Mocne, pewne. Nie zachwieje się. Nie odskoczy. Pozostanie mimo wszystko. Ale pod warunkiem, że sami Go zaprosimy. On nas nie zmusza. On jest.
Dotykamy Jego co wieczór, a co rano budzimy się obok. Czy to paranoja? Nie. To piękne chwile. Jego obecność. Czy to utrudni nam życie? Oj, wręcz przeciwnie. Dwa razy mocniej, dwa razy silniej, i milion razy szczęśliwiej. W cierpieniu to ramie jest jeszcze pewniejsze i samo zaprasza nas do siebie. Nie bój się. Przyjdź i przytul się. Nie bój się.
Wstyd. Onieśmielenie. To nie z Nim. Przy Nim jesteś sobą. Przy Nim nie wstydzisz się niczego. On i tak jest. On i tak będzie obok.
On dodaje tej pewność. On dodaje nam radość. On jest Życiem. Przyjaciel jest Życiem. Przyjaciel jest Wiarą. Przyjaciel jest Nadzieją. Przyjaciel jest Miłością.
Czy jednak my potrafimy to pojąć?
Czy dostrzegamy Jego dar wobec nas? Czy nie odtrącamy tego?
Ucieczka? Czy to nie było, by dobre rozwiązanie?
Słowa dla człowieka mało istotne, ale w Jego ustach. Te słowa brzmią inaczej. Są pełne prawdy. Są pełne realizmu. Pełne głębi. Bo… On jest Nimi.
…Uleciał strach…
W zdrowiu czy chorobie. W radości czy smutku. On jest. Jest jak lekarstwo na każdą najmniejszą chrypkę. Jest lekarstwem na gorsze dni. Jest lekarstwem na dołka. On jest.
Czy jednak my umiemy to lekarstwo połknąć?
Czy potrafimy je wziąć do ręki i włożyć do buzi?
Kolejna ucieczka? Za mocne słowa?
Ale te słowa są inne. Prawdziwe. Piękne. Szczere. On jest. Milczy.
Czy nadal tkwimy w strachu?
Przychodzi oczyszcza, dodaje pewności. Dodaj siły i mocy.
Nie bój się.
On najbliżej jest…
On najbliżej. On w całej swojej okazałości. On sam. On jest. Gdy już nikogo wokół nie ma, albo czujemy się samotni. On jest. Gdy jesteśmy wśród ludzi, szczęśliwi do granic możliwości. On jest.
Czy jednak potrafimy Go zobaczyć?
Czy potrafimy Go przyjąć do swojego grona?
Po raz kolejny ucieczka?
Padły za mocne słowa. Kolejne i kolejne. Końca ich brak. Znowu nabrały rozpędu. Aż płoną Ogniem Wiary, Nadziei i Miłości. Ogień mknie ku górom, morzom, oceanom.
…jak zawsze troszczy się…
Opiekuje się. Przytula. Głaszcze. Ociera łzę. Trzyma za rękę. Milczy siedząc obok. On jest. Trwa. Nie pozwala nam odejść. Nie pozwala zostawić. Nie pozwala wymknąć się. A jednak daje nam wolną wole. Nie pozwala, ale dopuszcza. Nie pozwala, ale wybacza.
Czy jednak umiemy docenić i nie odtrącić?
Czy potrafimy złapać mocniej i w pełni oddać?
Kurcze za mocne słowa? Nogi za pas?
Czy to jednak nie piękne?
Przyjaciela mam… co pociesza mnie… gdy o Jego ramię oprę się… W Nim nadzieję mam… Uleciał strach… On najbliżej jest… jak zawsze troszczy się…
KRÓLÓW KRÓL
Z NAMI BÓG…
Jezus…
Czy to On?
...wobec takiego wyznania człowiek choćby bardzo się starał,nie ma szans być przyjacielem...!!! chyba,że Pan Bóg się nim posłuży,
OdpowiedzUsuńby niepostrzeżenie przyjść z pomocą i wsparciem - jednak nic na siłę...
To co napisałeś jest jednym z piękniejszych tekstów jakiekolwiek przeczytałem...
OdpowiedzUsuńcieszę się... choć niepokój tego tekstu mocno daje o sobie znać. Wszystko nie wprost. A ukryte. Interpretacja dowolna. Przesłanie dowolne. Forma dowolna. Odbiór subiektywny bez braku obiektywizmu.
OdpowiedzUsuńTekst piękny i głęboki...zmusza do refleksji czytelnika i porusza.
OdpowiedzUsuńpopieram Tobiasza.
OdpowiedzUsuń