Po tak długim czasie bólu, cierpienia, utraty, lęku, strapienia zrozumiałem jedno, że należy za ten okres dziękować i wielbić Pana.
Czas próby. Bóg powołuje nas każdego dnia, byśmy szli za Nim, ale co my odpowiemy, zależy tylko i wyłącznie od nas samych. On dopuszcza a wręcz skazuje nas na cierpienia cielesne i duchowe, byśmy mogli jeszcze bardziej mu służyć, ukoić się Jego obecnością i zrozumieć, iż nasze życie leży w Jego Świętych Dłoniach.
Ja - doświadczałem już tego czasu nie raz. Przede wszystkim ostatni rok był dla mnie wielkim czasem próby i ciągłej walki, choć nie, raczej był to okres ciągłego upadania i poddawania się. Wszystko legło w gruzach. Upadek i uderzenie o samo dno.
Czas odrodzenia. Bóg przychodzi do nas w niespodziewanych momentach. Odnawia nasze serca i umysły, dając jeszcze więcej Wiary, Nadziei i Miłości. Jednak jest jeden warunek, muszę chcieć. To ode mnie zależy czy dopuszczę Jezusa do swego serca, czy powiem mu "spieprzaj!".
Ja - za każdym razem, gdy klękam w konfesjonale bądź kładę ręce w ręce Kapłana to, odczuwam niebywałe emocje. Bóg przychodzi do mnie - grzesznika, przytula mnie do serca i mówi: "Pójdź za mną. Za mną - drogą do świętości". Dopiero teraz zaczynam nad tym rozważać. Zrozumiałem, że najważniejsze to, to, aby zawierzyć siebie Jemu - Bogu Ojcu.
Czas walki. Kiedy Bóg wstępuje do naszych serc to nie odmienia naszego życia codziennego w cudowny sposób. To znaczy, że nie unosimy się i nie jesteśmy idealni. Bóg zasadza w nas ziarenko, a to my mamy walczyć. Każdego dnia w każdym momencie Ojciec każe nam nieustannie bronić się przed atakiem szatana. Jesteśmy wygrani dopóki walczymy, gdy upadniemy wstawajmy i walczmy dalej. Tego Bóg oczekuje od nas, ale nie pozostawia nas samych sobie. Dał nam Siebie w Eucharystii, dał nam swoje Słowo w Piśmie Świętym, dał nam przykład świętych, dał nam mnóstwo książek pokrzepiających, dał nam wspaniałych ludzi na drodze. Lecz to od nas zależy na ile to wykorzystamy i czy w ogóle chcemy to wykorzystać, by stać się świętymi i cieszyć sie wieczną radością u boku naszego Ojca.
Ja - każdy dzień to dzień walki - upadków i podnoszenia się. Jednak dopiero niedawno zrozumiałem, że ważne jest, aby walczyć stawiając sobie wymagania i trzymając się ich, ale nie samemu, ale przy pomocy Jezusa - dla mnie poprzez modlitwę różańcową. Niebywale dla mnie radością się staje każda odepchnięta pokusa - słowo, myśl, czyn, zaniedbania. Wystarczyło, że uwierzyłem. Bóg dodał mi siły do walki.