Nowy a raczej kolejny rozdział mojej życiowej księgi.

Chcą czy nie chcą trzeba żyć.

Znam już swój cel, drogę i środki wyrazu. A co z tego wyjdzie, dowiesz się czytając.

Blog - swoisty pamiętnik, skrótowiec
myśli, miejsce ewolucji duszy, miejsce wylania duszy na słowa.

Czytelnik - odbiorca myśli, iskra nadziei, naukowiec, miłośnik czytania nielogicznych
utworów epickich o charakterze refleksyjno-filozoficznych.

poniedziałek, 29 marca 2010

"Tempora mutantur et nos mutamur in illis."

"Czasy się zmieniają a my razem z nim."
Kiedy siedzę po raz kolejny w domu, kiedy czasem zdarzy mi się mieć czas wolny - zastanawiam się. Segreguje swoje myśli, określam im stałe miejsce w moim życiu. Nie które z nich są nienaganne i nie stwarzają jakiśkolwiek problemów, natomiast są też inne, które są ruchliwe, z typowym ADHD. Jednak każdą myśl da się okiełznać, lecz do tego potrzeba czasu i sił. Poprzez to chcący czy nie chcący w moim życiu pojawiają się zmiany. Dochodzą  nowe myśli, nowe wydarzenia, poznaje nowych ludzi. Patrzę już z dystansem na poprzedni dzień, dostrzegam w nim pozytywne jak i negatywne zdarzenia. Z sekundy na sekundę odnawiam, szukam siebie w życiu. Dlatego z biegiem czas moje myślenie, patrzenie na świat, na ludzi zmienia się. Przez okiełznanie złośliwych myśli (takich, które stwarzają problem) i posegregowaniu nowych, staje się w pewnym sensie zaktualizowanym człowiekiem.

Człowiek               +               myślenie         --------->       homo novus

Człowiek - Rationale animal est homo (z łac. człowiek jest istotą rozumną), a co za tym idzie, ma zdolności do rozumowania, rozważania, myślenia i podejmowania własnych nie przymuszonych decyzji.

Myślenie - jest tylko i wyłączni możliwe, kiedy człowiek w spokoju duszy i ciała usiądzie i w ciszy z pomocą Ducha Świętego pozwoli powierzchownie pojąc sposób swojego postępowania, przez co poznać samego siebie.

Homo novus - (z łac. człowiek nowy) Poprzez reakcje człowieka z myśleniem i powstałym w ten sposób skutkiem zwanymi przemyśleniami. I pod warunkiem iż człowiek podjął jakiekolwiek działanie ku poprawie swoich błędów i umacnianiu swoich dobrych zachowań, jak i przez rozwijanie swoich talentów. Wtedy i tylko wtedy człowiek staje się nowym człowiekiem.

Powyższy schemat jest moim wewnętrznym podstawowym oprogramowaniem. Odnoszę go przede wszystkim do życia teraźniejszego, do przeszłości (tym schematem staram się uporządkować przeszłość). Pomaga mi on również w przygotowaniu i w Sakramencie Pokuty, ale to dopiero moje nowe odkrycie. 
Uważam, że człowiek powinien być świadomy tego co z nim się dzieje, o czym myśli, czego pragnie. Moim sposobem jest przede wszystkim oderwanie się od przyziemności po przez muzykę, śpiew, taniec. Ale jednak najważniejszym sposobem na to jest rozmowa z Panem Bogiem, otwarta, szczera. Ostatnio odkryłem dzięki pewnej osobie, że najlepszym sposobem na rozmowę z Panem Bogiem i samym sobą jest nie tylko kościół, ale również pójście na spacer. Jeżeli ten czas będzie spędzony bez przymusu i z pełnym pragnieniem tej rozmowy, człowiek nie powinien odczuć w najmniejszym stopniu zmęczenia. Jestem tego pewien, ponieważ sam przekonałem się na własnej skórze.
Podsumowując tego posta. Każdy z nas z biegiem czasu zmienia się, segreguje myśli jeśli potrzeba okiełznuje złośliwe, dostaje nowe. Z sekundy na sekundę człowiek w jakimś stopniu się zmienia, staje się bogatszy duchowo, pod warunkiem że sam tego chce i podejmuje jakieś działanie w tym kierunku. A nie pozostaje z milionami nie okiełzanych, samowolnych myśli. Jeżeli jednak pozostanie z nimi wtedy staje się sam dla siebie ciężarem duchowym i jego myślenie i swobodne patrzenie na świat jest przytłoczone przez ogrom myśli, aby temu zaradzić potrzebna jest nie tylko chwila samotności, ale również szczera, prawdziwa rozmowa z przyjaciółmi, a przede wszystkim z Panem Bogiem.

GRATIAS AGO.
Dziękuje swoim przyjaciołom, którzy pomagają mi w trudnych sytuacja mojego życia, kiedy ogrom moich myśli przygniata mi obiektywne przyjrzenie się całej sytuacji, światu. Dziękuje Wam za rozmowy i poświęcony czas, jestem wdzięczny Bogu za to, że postawił mi Was na mojej drodze. :-)
 

czwartek, 18 marca 2010

AB OVO

Dzisiaj znowu powróciłem do nauki łaciny. Choć wszyscy dobrze wiemy, że u mnie z językami jest naprawdę źle. To dzisiaj mam ogromną chęć się jej nauczyć. :)

Tak jak tytuł tego postu "Ab ovo" (od początku), dzisiaj czuje, że po raz kolejny cofam się w czasie. Zaczynam ponownie słuchać chorału gregoriańskiego, a gospel odchodzi w niezapomnianą historię.

Chwila odpoczynku wystarczy, aby przemyśleć sobie wiele rzeczy. Czas jest najlepszym lekarstwem na wszystko. Dlatego trzeba zawierzyć Bogu, a w odpowiednim czasie wszystko się rozwiąże. :) Zazwyczaj będzie to niespodziewany czas, kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy. I kolejna chwila samotności jest potrzebna, aby pojąć, co czyni w stosunku do nas Bóg. :)

 Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany.
— Ryszard Riedel

Pod wpływem chwili czasu i powrotu możemy realizować to, co od dłuższego czasu planujemy. Wystarczy zbieg okoliczności, przychylność innych i możemy przejść do realizowania. :)

środa, 10 marca 2010

Powrót do przeszłości - wyjaśnienie

Ostatni poniedziałek (8.03) był dla mnie ogromnym dniem próby. Miałem kompletnego dołka i naprawdę było źle, lecz jednak udało mi się to wszystko przezwyciężyć, jednak nie dzięki mi. Zrozumiałem, że Bóg stawia na mojej drodze osoby i kieruje nimi w taki sposób, aby mógł jak najwięcej zobaczyć. Czasami choć chce coś zobaczyć nie udaje mi się, tym razem nie chciałem zobaczyć, ale Bóg nie poddał się i walczył dalej. Udało Mu się.

Sprawdza się przysłowie:
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Niby wydaławało mi się, że nie ma nikogom, ale naprawdę w krytycznych sytuacjach, wiadomo na kogo można liczyć i kogo można nazwać prawdziwym przyjacielem. Choć może dla nie których trudno w to uwierzyć, że lepiej mieć jednego Przyjaciela, niż kilku niby przyjaciół.

poniedziałek, 8 marca 2010

Powrót do przeszłości.!

Już zacząłem się cieszyć życiem, zacząłem czerpać radość i podjąłem próbe zaakceptowania tego pieprzonego świata. A tu nadeszła chwila... i...
Znowu wszystko się rozwaliło. I z pewnego punktu życia wróciłem spowrotem do zera. SAMOTNOŚĆ ponownie powróciła, dół znów się pojawił. Znowu zostałem sam. :(

Mam juz dosyć tego wszystkiego. Bóg wystawia mnie na najwyższą próbe. Choć powinienem być już przyzwyczajony do samotności tak nie jest. Nie mam już nikogo. Dlaczego? Bo sam wszystko spiepszyłem.

Doszedłem do wniosku, że Bóg poprostu chce abym żył w samotności, oderwany od życia.

Podjąłem decyzje żadnych masek na siebie niechce nakładać więc... musze pogodzić się z wiadomością, że moja głupota, mój idiotyzm, cały ja jestem do niczego. Nie mogę docenić tego co mam. Czasami prawda rani i pieprzy wszystko.

Jak mam patrzeć ludziom w oczy, kiedy wszyscy mają do mnie słuszne pretensje?

Jak mam cieszyć się życiem, kiedy sam sobie je niszcze?

Jak mam być szczęśliwy, kiedy nikt nie potrafie docenić innych?

Jak mam kogoś lubić, kiedy sam jemu i sobie niszcze życie?

Usłyszałem ostatnio "w oczach Boga jesteś ideałem." niestety to nie prawda ja jestem wyjątkiem. Jestem cholernym błędem jaki Bóg stworzył. Kocham Go, ale wątpie że On mnie kocha. :(

Było mi źle - Bóg postawił mi ludzi na drodze.
Było mi dobrze - więc przez moją durnote ich ominąłem na drodze i jeszcze popknąłem w krzak kolczasty.
I teraz znowu jest źle. :(

PRZEPRASZAM WSZYSTKICH! :( ŻAŁUJE :( wiem ze już zapóźno. :(