Nowy a raczej kolejny rozdział mojej życiowej księgi.

Chcą czy nie chcą trzeba żyć.

Znam już swój cel, drogę i środki wyrazu. A co z tego wyjdzie, dowiesz się czytając.

Blog - swoisty pamiętnik, skrótowiec
myśli, miejsce ewolucji duszy, miejsce wylania duszy na słowa.

Czytelnik - odbiorca myśli, iskra nadziei, naukowiec, miłośnik czytania nielogicznych
utworów epickich o charakterze refleksyjno-filozoficznych.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Dwa wcielenia w jednym ciele

Na swej drodze spotykamy miliardy ludzi, znamy kilkaset a nawet kilka tysięcy, bliższe kontakty utrzymujemy z kilkunastoma osobami, natomiast przyjaciół mamy niewielu. Z każdym łączą nas jakieś relacje. Jednak bardzo rzadko zastanawiamy się czy ta osoba jest prawdziwa, czy udaje kogoś innego.

Niekiedy znamy osoby, które inaczej zachowują się w naszym towarzystwie (tzn. sam na sam), a inaczej w grupie. Oczywiście naturalne to jest kiedy nie przekracza pewnych granic. Wyjaśniając, kiedy jedno oblicze nie wyklucza drugiego. Wtedy powstaje paradoks – dwie różne twarze, dwa różne światy. A my jako osoba po środku musimy odnaleźć, które oblicze jest prawdziwe.

Stoi naprzeciwko człowiek. Znasz go. Wczoraj z nim rozmawiałeś sam na sam. Był miły, uprzejmy, koleżeński. Wszystko naturalne, otwartość. A na drugi dzień w towarzystwie chamski, arogancki, niemiły. Który jest prawdziwy? A kiedy bywa odwrotnie. Kiedy to sam na sam jest nie miły, a w towarzystwie uprzejmy. Czy to coś zmienia? Który jest prawdziwy? Raz rozmodlony i pobożny, a na drugi raz alkohol, papierosy, wulgaryzmy. Który jest prawdziwy?

To nam osobom z boku jest trudno odnaleźć prawdziwe oblicze danej osoby. Jednak często zdarza się, że w tym człowieku zacierają się granice. Sam nie potrafi dostrzec prawdy o sobie samym. Czy to nie jest straszne. Wyobraźmy sobie. Stoisz przed lustrem. Zadajesz sobie proste pytanie: Kim i jaki jestem?. I nie znasz odpowiedzi. Bo widzisz siebie z jednej strony grzecznego, ułożonego, miłego, koleżeńskiego, a z drugiej strony alkoholika, chętnego do bójki, wkurzonego, aroganckiego. I co masz sobie zamiar powiedzieć. Kim jesteś?

W moim przypadku jest dość podobnie. Mam dwa wcielenia. Nie raz zdarza mi się, że nie widzę już tej granicy i trudno mi określić kim jestem i jaki jestem. Mogę wiele się domyślać, zastanawiać, dumać. Nie znajdę. Wtedy najlepiej poświęcić czas na głęboką refleksje. Rozmowę z Bogiem. I dążenie do odkrycia, podtrzymywania i rozwijania prawdziwość w sobie.

Owszem jest to trudne. Często nawet przechodzące ponad ludzkie siły, lecz należy próbować całym
sobą. I nie tylko w okrywaniu prawdziwości w sobie, ale również w innych osobach.
Nie ukrywajmy się pod wieloma maskami, nie żyjmy w dwóch światach. Odkryjmy prawdę o sobie.

Prośmy Boga o łaskę poznania samych siebie – takich jakich On nas stworzył. Żyjmy nadzieję poznania. Nigdy nie poznamy do końca. UFAJMY…

czwartek, 17 czerwca 2010

Amor

Miłość. Spotykana codziennie na naszych ścieżkach życia. Ale gdzie, kiedy i w jakim stopniu jest ona prawdziwa? No cóż, można by było się długo zastanawiać i szukać wielu aspektów, a i tak każdy miałby swoje odmienne zdanie. Wszystko przez swoje skomplikowanie. Człowiek z natury nie jest prosty, nie tylko pod względem anatomii, ale również psychologii.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość."
1 Kor 13,1-13
Wszystko bez Miłości jest nic nie warte. Ona jest solą naszego życia. Miłość jest trudna, skomplikowana, tajemnicza, ale jednocześnie zachwyca i zaskakuje swoim pięknem. Jest największa. Niepowtarzalna. Za każdym razem inna - niepowtarzalna.
Miłość Boga do człowieka, jest najlepszym tego przykładem. Jest to Miłość idealna, i nie dlatego że pochodzi od Boga, tylko dlatego że Bóg jest Miłością. Nie ma nic cenniejszego kiedy ktoś oddaje całego siebie dla kogoś. Jezus oddał dla mnie, dla każdego z nas (nie dla wszystkich) samego siebie. Stał się ofiarą przez nas i dla nas.
Bo nie ma większej miłości niż ta,
gdy ktoś życie oddaje abym ja mógł żyć.
- "Przyjacielu" 
Jest to największy dar, najcenniejszy skarb, najpiękniejsza ofiara. Jego Miłość powinna być przykładem dla każdego z nas niestety nie zawsze jest. Kiedy w naszym życiu AGAPE (Miłość bezinteresowna, duchowna), PHILIA (Miłość platoniczna, zmysłowa,
przyjacielska, lojalna, wierna) i EROS (Miłość twórcza, kreatywna, romantyczna) żyją w harmonii nasza Miłość staje się dla nas największym darem, całym naszym życiem. Bo to już nie jest tylko Miłość, ale my jesteśmy się Miłością.

W kontaktach międzyludzkich zapominamy o tej Miłości, nawet nie próbujemy jej się doszukiwać. Widzimy tylko i wyłącznie SEXUS (Miłość zmysłowa, pożądanie). Miłość staje się nie darem, ale lękiem Boimy się jej okazać, jej doświadczyć, nawet jej poznania. Zauważmy, że o miłości mówi się tylko przy związkach. Jednak czy tak trudno zauważyć, że istnieje miłość do przyjaciela. W końcu to jemu powierzamy najskrytsze nasze tajemnice, oddajemy całych siebie w tą relacje – w ten związek. Jakże piękna mogłaby być PRAWDZIWA Przyjaźń oparta na wzajemnej Miłości. Kiedy istnieje związek dwóch osób (nie koniecznie damsko-męskich, ale również damsko-damskich, męsko-męskich), gdzie była by wzajemna Miłość (AGAPE, PHILIA, EROS).

Ile warta byłaby Przyjaźń bezinteresowna, duchowna, platoniczna, lojalna, wierna, twórcza, kreatywna. Ile dawałaby radości i szczęścia. I jakże byłaby bezcenna.

Gdybyśmy mogli żyć tylko taką Miłością i żeby Miłość żyła w nas.
W dzisiejszych czasach pojęcie Miłości oznacza tylko i wyłącznie bycie z kimś i trzymanie się za rączkę. Ale tylko w związkach. A jakże życie było by piękne gdybyśmy żyli Miłością, pragnęli jej i rozwijali ją. Gdyby Ona zawładnęła nami. Stała się naszą ścieżką, naszą drogą, naszym celem, naszym pragnieniem, naszym życiem.
Niech Ona wzrasta w nas, w każdym z nas i niech będzie wypełniona po brzegi, z wiecznym pragnieniem jeszcze większego pogłębienia jej.

Od Miłości pojemności korka, do pojemności butelki. Cały czas z wzrastającym pragnieniem, wzrastającym w pokorze i czystości serca i umysłu. Miłości Prawdziwej.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Kyrie elejson

pierwszy raz poczułem taką bliskość Boga przy mnie...
czułem że jest koło mnie
że mnie przytula...
kurcze na początku myślałem że śnie... ale to nie był sen...
po prostu chciałem klęczeć i klęczeć i nadal czuć Jego bliskość.
i od tamtego czasu po prostu czekam z niecierpliwością kiedy znowu pójdę do kościoła, kiedy spotkam Go podczas wystawienia, kiedy będę mógł mówić Kyrie elejson
na samą myśl mam gęsią skórkę...


To nie zwykłe doświadczenie, które otwiera nową sferę życia. Pozwala zobaczyć w ciemności światełko, pomaga podjąć decyzje, kieruje w odpowiednią stronę. Staje się wskazówką, drogowskazem. I to już nie jest tylko teoretyczna myśl, teoretyczne słowo, ale Prawda, Żywa Prawda. Już nie tylko sytuacja jest drogowskazem, ale Bóg, który jest w centrum tych wydarzeń.
Piękno tego zdarzenia powoduje na moim ciele gęsią skórkę. Wszystko tak niewyobrażalnie czyste, obłóczone w śniące szaty, niesamowicie wpadające w serce. Wtedy nie ważne jest nic dookoła, ale tylko i wyłącznie On - Prawdziwy Żywy Bóg. 

Niech spływa Jego łaska, i niech "Kyrie elejson" nie schodzi z ludzkich ust. Niech nasze prawdziwe pragnienia zostaną wypełnione przez Niego i niech błogosławi nam na każdy następny dzień. Trudności i przeszkody w naszym życiu staną się dopingiem do jeszcze większej Miłości. Amen.